Nina wybiega z płaczem zostawiając Eddiemu list, który czytała.
J: Czy w 2 minuty da się stracić dobry humor?
Al: Odpowiedź: Tak.
A: Kołki. (idzie do Niny)
Ed: Nina! (biegnie do niej)
W pokoju Niny&Amber
N:(płacze)
A: Nina co się stało?
Ed: Jej babcia, ona...
N: Nie żyje.
A: Uuu... To kiepsko.
N: Muszę wracać do Stanów na rosprawę o prawnego opiekuna.
A: Co?!
Ed: Chwila. Tata chciał mnie wysłać na prawo. Ta jesne jeszcze czego? Ja i Prawo? Marzyć zawsze można!
A: Do sedna.
Ed: Musiałęm się uczyć przez jakiś czas praw. Nie musisz wracać do U.S.A. jeśli masz tu spokrewnioną rodzinę.
A: Eddie ma rację zostajesz!
Ed: Sweet jest Twoim ojcem.
N: Tak, ale Sweet musi napisać do rodzinnego prawnika kim jest i podać dowody. Wtedy to wyjdzie na jaw.
A: Eddie jest synem Sweeta i wie o tym cały dom Anubisa.
N: A o tym, że ja jestem Córką dyrektora do wie się cała szkoła.
Ed: To co? Ja też się przyznam przed szkołą.
N: Nie... Nie rób tego. Wtedy to ty będziesz miał przechlapane. Nie mół tego.
A: Nina. Weź się w garść pojedziesz do Stanów Zjednoczonych na pogrzeb babci. Za 2 dni.
N: Wyjadę co najmniej na miesiąc.
A: To długo... Ale OK.
Ed: Dzisiaj pójdziemy do Sweeta po dokument prawnego opiekuna. OK?
N: OK
Gabinet Sweeta
Ed: (wchodzi) Tato... Mówiłem, że jesteś najlepszym tatą na świecie?
M.S.: Edisonie mówiłem Ci, że już Cię trochę znam. Więc czego chcesz?
Ed: Co? Dlaczego zakładasz, że chce coś od Ciebie?
M.S.: Za bardzo Cię znam.
Ed: OK. Nina, wchodź.
N: (wchodzi) OK.
M.S.: Więc... Czego chcecie?
N: (daje list od prawnika rodziny) O to.
M.S.: Nina... Tak mi przykro...
N: Muszę wrócić do U.S.A. na pogrzeb, ale też jest rozprawa o opiekuna prawnego.
M.S.: Chcesz bym pojechał z tobą i był na rozprawie?
N: Nie. Chcę byś pojechał i został moim prawnym opiekunem.
M.S.: Ale szkoła...
Ed: Jesteś jej to winien. Wychowywała się i bez matki, ale i bez ojca.
M.S.: Dobrze pojadę. Daphne będzie dyrektorką podczas mejej niobecności.
Obiad
Al: Nina, dlaczego rano w jednej chwili byłaś uśmiechnęta, a minutę później płakałaś?
A: Alfie!
N: Amber to nie tajemnica. Moja babcia zmarła. Wracam do U.S.A.
W(szyscy): Co?!
N: To co słyszeliście.
F: Nina tak nam przykro.
T: Amber. Zapomniałyśmy! Prezent dla Niny!
A: Matko! Rzeczywiście!
A&T: (śpiewają) Sto lat, sto lat!
N: Dziękuje, ale nie musiałyście (razem z Terry i Amber do pokoju)
F: Co? Jakie święto ma Nina?
P: Ma święto 9 miesięcy przed urodzeniem.
F: Dziwne, ale OK. Lecę po jakiś prezent.
E: Jarome kupił Ninie kartkę.
Al: Kupił. Raczej narysował. Nie chciał tracić kasy.
M: Alfie!
Ja: To pewnie prawda.
M: Coś w tym jest.
Tr: Joy! Kurier przyniósł paczkę dla Ciebie!
Jo: Wreszcie! To prezent dla Niny (idzie do Amber, Terry i Niny)
E: Właśnie! Ja mam dla niej prezent u siebie. Spadam!
Pokój Niny&Amber
N: Dzięki dziewczyny! Nie musiałyście!
Jo: Musiałyśmy, musiałyśmcy. Teraz muszę już iść. To pa!
( to prezenty:
od Amber i Terry
od Joy
od Ell
)
Po wyjściu Joy pojawia się Amneris
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj, please !